Czy litewska premierka zostanie nową szefową NATO?
...czyli o konsekwentnej postawie Litwy względem Rosji; przywołuję też liczby dot. litewskiej pomocy Ukrainie oraz przybliżam dyskusje litewskich intelektualistów o wymazywaniu rosyjskiej kultury
Atlas Świata Podcast oraz newsletter Osobisty Atlas Świata powstają dzięki wsparciu słuchaczy, słuchaczek, czytelników i czytelniczek. Jeśli lubisz mnie czytać lub słuchać, postaw mi symboliczną kawę na BuyCoffee.to». Za wszystkie wpłaty i miłe słowa serdecznie dziękuję!
Pełnoskalowy atak Rosji na Ukrainę przyniósł Litwie gorzką satysfakcję (“We told you so!” w Politico to tylko jeden z wielu głosów). Jednocześnie kalkulacja Litwinów jest prosta: jesteśmy małym krajem na rubieży tzw. Zachodu, sąsiedztwo Rosji jest niebezpieczne, potrzebujemy mocnych sojuszy politycznych i militarnych, co regularnie wybrzmiewa w wypowiedziach i deklaracjach polityków. Ta konsekwencja powoduje, że na arenie międzynarodowej Litwa jest postrzegana jako partner stabilny i przewidywalny, a wiec godny zaufania.
W środę Financial Times opublikował artykuł, w którym pada nazwisko Ingridy Šimonytė, obecnej premierki Litwy, jako potencjalnej kandydatki na szefową NATO. Kadencja obecnego Sekretarza NATO Jensa Stoltenrerga powinna była zakończyć się w tym roku, jednak z powodu trwającej wojny w Ukrainie członkowie sojuszu zgodzili się na przedłużenie jego kadencji o rok. Wakat pojawi się więc w przyszłym roku.
Przyszłoroczny szczyt NATO odbędzie się w Wilnie i przejęcie stanowiska przez Šimonytė byłby prawdziwą “wisienką na torcie” litewskiej polityki zagranicznej. Nie będę analizować, czy jest to realne, ponieważ moja wiedza w tym temacie jest zbyt mała. Ale już sam fakt, że nazwisko aktywnej litewskiej polityczki pada w zakulisowych rozmowach dotyczących stanowiska Sekretarza generalnego NATO dodaje i prestiżu litewskim politykom, i wagi litewskim postulatom w kwestii obronności.
Sekretarz generalny NATO odpowiada za kierowanie procesami decyzyjnymi Sojuszu. Może poddawać nowe tematy do dyskusji między członkami, tym samym wpływając na kierunek polityki organizacji, pomaga rozwiązywać konflikty między nimi. W obliczu przedłużającej się wojny i możliwości zamrożenia konfliktu Rosja-Ukraina tych problemów do rozwiazania będzie coraz więcej. Przykłady roli Sekretarza znajdziemy w nieodległej historii NATO - kiedy w latach ‘90 wśród sojuszników powstał rozdźwięk, czy organizację na pewno należy rozszerzyć, ówczesny Sekretarz Javier Solana był tym mediatorem między państwami-członkami, który pomógł znaleźć kompromis (i otworzyć drogę do NATO najpierw Polsce, a potem Litwie).
Do użycia sił NATO na Bałkanach w 1999 roku również miał ostatecznie przekonać Solana. I tu dotykamy problemu, który może podstawić nogę kandydaturze Šimonytė. Jakkolwiek trzeźwe okazały się być sądy Litwinów o Rosji, to przez niektórych sojuszników litewska polityczka może być uznana za zbyt antyrosyjską.
Sama Šimonytė nie komentuje informacji FT, ale prezydent Gitanas Nausėda stwierdził, że poparłby kandydaturę premierki na to stanowisko. Złośliwi mówią, że poparcie związane jest z chęcią pozbycia się Šimonytė z kraju - od jakiegoś czasu napięcie na linii szefowa rządu-prezydent narasta z powodu sporu, kto powinien reprezentować Litwę w Brukseli.
Wątpię, czy taki powód wystarczyłby, by prezydent Andrzej Duda w podobnej sytuacji poparłby Donalda Tuska, który również jest wymieniany przez Financial Times wśród kandydatów na najwyższe stanowisko w NATO. Inne nazwiska to Chrystia Freeland (Kanada), Kaja Kallas (Estonia), Mario Draghi (Włochy) i Pedro Sanchez (Hiszpania).
Na początku listopada litewscy celnicy odmówili wjazdu na teren Litwy cysternie z Białorusi, na której wymalowana była litera “Z”. Wagon został odłączony i zawrócony.
Litwa konsekwentnie apeluje na arenie międzynarodowej o ograniczanie więzi dyplomatycznych, handlowych i energetycznych z Rosją, nawet gdy nie spotyka się z entyzjastycznym poparciem ze strony innych krajów. Od początku rosyjskiej inwazji Litwa jest też jednym z wiodących państw pod względem wsparcia dla Ukrainy - jest to liczona w setkach milionów euro pomoc militarna, humanitarna i finansowa.
Z badań Kiel Institute for the World Economy, który śledzi wsparcie kierowane do Ukrainy przez poszczególne państwa, wynika, że w relacji do swoich możliwości gospodarczych Litwa znajduje się pod tym względem w światowej czołówce. Dotychczas przekazała Ukrainie pomoc o wartości 244 mln euro, co stanowi 0,4% PKB Litwy, i tym samym zajęła pod tym względem czwarte miejsce za za Łotwą (0,9%), Estonią (0,8%) i Polską (0,5%). Wsparcie Litwy to przede wszystkim pomoc militarna – 187 mln euro, następnie humanitarna – 52 mln euro i finansowa – 5 mln euro. O litewskiej solidarności z Ukrainą pisze Instytut Europy Środkowej ».
Tomas Venclova, ceniony litewski poeta, eseista, filozof, badacz literatury, współzałożyciel Litewskiej Grupy Helsińskiej, w wywiadzie dla litewskich mediów publicznych skrytykował przybierające na sile zjawisko bezkrytycznego ostracyzmu wobec Rosjan. Przybiera ono różne oblicza, włącznie z bojkotem kultury rosyjskiej i agresją wobec zwykłych Rosjan. Jest to ważny głos, zachęcam do przeczytania wywiadu w tłumaczeniu na język angielski ». Ważny, ponieważ pomaga na chwilę oderwać się od emocji, które w nas biorą górę, a prędzej czy później i tak będziemy musieli się zmierzyć z tym tematem.
W rozmowie dziennikarka nawiązuje do dyskusji rozgorzałej wśród ludzi kultury po decyzji o zmianie nazwy Litewskiego Rosyjskiego Teatru Dramatycznego (zwany też Teatrem na Pohulance) na Stary Teatr w Wilnie. Decyzja zapadła na szczeblu ministerialnym. Zmianę ostro skrytykował Georgij Jefremov, urodzony w Moskwie poeta, tłumacz, publicysta i litewski działacz niepodległościowy. Jego zdaniem, zmiana nazwy jest błędem i wyrazem konformizmu władz, a stosując wobec Rosjan odpowiedzialność zbiorową stajemy się rasistami. Wyraża też opinię, że w Rosji obecnie nie ma społeczeństwa, ponieważ nie może ono powstać w warunkach dyktatury.
W odpowiedzi swoją polemikę opublikowała Kristina Sabaliauskaitė. W tekście odnosi się głównie do historii teatru i uważa, że błędem było w ogóle nadanie mu nazwy Rosyjskiego Teatru Dramatycznego. Przypomina, że budynek powstał w latach 1912-1914 z inicjatywy polskich intelektualistów i działaczy, a finansowany był z funduszy zebranych przez mieszkańców. Okupacyjna carska władza w tym czasie prowadziła intensywną politykę rusyfikacji i prywatna inicjatywa stworzenia teatru z polskim repertuarem miała pomagać zachować Polakom swoją kulturę. W okresie międzywojennym w zespole teatralnym udało się zebrać prawdziwe gwiazdy takie jak Hanka Ordonówna czy Jerzy Duszyński. Wielu członków zespołu po 1941 roku straciło swoją pracę, trafiło na zesłanie. “Dlatego nazywać ten teatr rosyjskim jest profanacją” - pisze Sabaliauskaitė.
To tyle na dziś. Zachęcam do podzielenia się newsletterem w mediach społecznościowych i do przeczytania niedługo!
A.