Dwadzieścia siedem lat po zakończeniu wojny w Bośni i Hercegowinie (BiH) polityka głównych partii opiera się przede wszystkim na utrzymywaniu wzajemnej niechęci oraz dbaniu o interesy głównie swoich grup narodowych. Porozumieniu (i próbom przebaczenia) nie sprzyja specyficzny system polityczny, który swego czasu pomógł zakończyć krwawą wojnę, ale stał się inkubatorem dalszych podziałów. Trzy dekady później system BiH ani nie sprzyja demokratyzowaniu się społeczeństwa, ani budowaniu nowoczesnego demokratycznego państwa.
Właśnie wróciłam z krótkiego urlopu, który spędziłam w Bośni i Hercegowinie. Odpoczywanie jest fajne, ale nie byłabym sobą, gdybym przy okazji nie przyjrzała się bliżej aktualnym sprawom polityczno-społecznym.
Z okazji trwającej w BiH kampanii wyborczej fact-checkingowa organizacja Istinomjer sprawdziła, ile i jakie obietnice wyborcze spełniły największe polityczne partie w ciągu właśnie kończącej się kadencji. Opublikowany 1 września raport okazał się być druzgocący - jedynie 6 (słownie: sześć) ze 189 złożonych w trakcie poprzedniej kampanii wyborczej obietnic zostało w pełni zrealizowanych, co daje tylko 3% wszystkich wyborczych zobowiązań. Poprzedni raport, przygotowany przed ubiegłymi wyborami, wskazał podobny poziom wywiązywania się z obietnic.
BiH przechodzi przez największy kryzys polityczny od zakończenia wojny w 1995. Tuż przed wybuchem pełnoskalowej wojny w Ukrainie Republika Serbska wchodząca w skład BiH przygotowała wstępny projekt ustawy o stworzeniu osobnego od reszty BiH systemu wymiaru sprawiedliwości. Ruch ten jest pierwszym krokiem do stworzenia własnego wojska, policji i administracji podatkowej. Co, rzecz jasna, jest sprzeczne z ustaleniami z Dayton w 1995 roku i w praktyce oznacza wyjście tylnymi drzwiami z BiH. Na czele bośniackich Serbów stoi Milorad Dodik, negacjonista ludobójstwa w Srebrenicy, polityczny przyjaciel Victora Orbana oraz Aleksandra Vučićia (prezydent Serbii). Kiedy Unia Europejska zagroziła Dodikowi za jego separatystyczne dążenia sankcjami, w sukurs przyszedł Orban (a jakże) obiecując wsparcie finansowe w wysokości 100 mln euro oraz blokowanie sankcji.
Orban described Serbia and Bosnia’s Serb-dominated entity Republika Srpska as “key to the stability of the Western Balkans” and urged the new German government to integrate the region into the EU rather than punish it, which “could lead to even bigger problems”.
Biorąc pod uwagę, z kim trzyma Orban oraz Vučić, łatwo domyślić się, na czym polega ta cała “stabilizacja Zachodnich Bałkanów”.
Tegoroczne wybory parlamentarne oraz prezydialne zostały zaplanowane na 2 października. BiH nie ma prezydenta, ma natomiast trzyosobowe Prezydium, w którym zasiadają wybrani w wyborach przedstawiciele bośniackich Serbów, bośniackich Chorwatów oraz Boszniacy. Kwestia narodowości członków Prezydium jest niezwykle istotna i wrażliwa.
Na przykład taki Željko Komšić, bośniacki Chorwat zasiadający w Prezydium w trwającej kadencji, dla wielu Chorwatów jest za mało chorwacki (urodził się w Sarajewie z ojca bośniackiego Chorwata i matki bośniackiej Serbki). O ile Dodika wybierają tylko wyborcy Republiki Serbskiej (druga część BiH, Federacja, wybiera przedstawicieli Chorwatów i Boszniaków), o tyle na Komšićia mogli przecież zagłosować zarówno bośniaccy Chorwaci, jak i Boszniacy. A to, zdaniem Chorwatów, nie fair. Spór ten trwał prawie dwa lata i w pewnym momencie zagroził nawet jesiennym wyborom, ponieważ Chorwaci domagali się zmiany ordynacji wyborczej, na co z kolei nie chcą się zgodzić Boszniacy. Ostatecznie tegoroczne wybory rozpisano według starej ordynacji.
Analitycy oraz Wysoki przedstawiciel dla Bośni i Hercegowiny (kolejna istotna postać w systemie BiH) alarmują, że zmiany proponowane przez Chorwatów spowodowałyby jeszcze większy podział społeczeństwa oraz zwiększenie wpływów chorwackich Chorwatów na politykę wewnętrzną BiH.
Od zakończenia wojny w BiH minęło prawie trzydzieści lat, a wciąż trwają procesy za zbrodnie wojenne, odkrywane są nowe groby, wielu zaginionych wciąż jest poszukiwanych. Według danych Bośniackiego Instytutu Osób Zaginionych podczas wojny zniknęło bez śladu 32 tys. ludzi, z czego 7 tys. wciąż pozostaje nieodnalezionych.
Poszukuje się grobów, często masowych, a potem identyfikuje się szczątki. Z roku na rok poszukiwania są coraz trudniejsze, odchodzą starsze pokolenia, które mogłyby coś widzieć lub wiedzieć, umierają też bliscy poszukiwanych. Z drugiej strony, w procesach dot. zbrodni wojennych informacje o masowych grobach najczęściej wypływają dopiero, kiedy oskarżony jest już na łożu śmierci.
Obiecałam sobie, że przygotuję niedługo odcinek podcastu Atlas Świata poświęcony wybranym tematom związanym z BiH. Zanim jednak to się stanie, wszystkim zainteresowanym tematem polecam poniższe rozmowy.
Na początek polecam rozmowę z Martą Szpalą (której jestem wielką fanką) o dążeniach separatystycznych Republiki Serbskiej. Przy okazji więcej o systemie politycznym, w jakim funkcjonuje BiH oraz spekulacje co do przyszłości. Rozmowa jest sprzed wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie.
Szacuje się, że z powodu wojny w Bośni i Hercegowinie w latach ‘90 swoje miejsce zamieszkania musiało opuścić ponad 2,2 mln osób. Około połowy tej liczby stanowią uchodźcy wewnętrzni oraz osoby, które uciekły do krajów ościennych. Setki tysięcy wyemigrowało do Stanów, Wielkiej Brytanii. Mniejsze liczby osób trafiły do Niemiec, Norwegii, etc.
Jak dzieci bośniackich uchodźców, które wyrosły i wychowały się poza krajem swego pochodzenia postrzegają swoją tożsamość? Która kultura jest im bliższa? Gdzie widzą swój dom?
Rozmowa z Davidem Harmesem, kanadyjskim fotografem, który w 1993 roku towarzyszył ekipie Czerwonego Krzyża w Chorwacji podczas wojny. Rozmowa ciekawa również ze względu na specyficzne amerykańskie (tu - kanadyjskie) podejście do Europy i europejskich spraw.
Przyglądając się sprawom bośniackim mam taką smutną refleksję, że jakkolwiek szybko mogłaby się zakończyć wojna w Ukrainie, to jej następstwa zostaną z nami wszystkimi przez kolejne dziesięciolecia. Poszukiwania zaginionych, dochodzenie sprawiedliwości, odbudowa miast, ale też ustalenie zasad współpracy z regionami, które przez jakiś czas przebywały bądź przebywają pod rosyjską okupacją. Nic nie będzie proste ani łatwe.
A teraz od serca chcę podziękować wszystkim osobom wspierającym Atlas Świata wpłatami na BuyCoffee.to». Jeśli lubisz mnie czytać lub słuchać, postaw mi symboliczną kawę :) lub podziel się newsletterem z innymi. Dziękuję!
Jeżeli trafiłaś lub trafiłeś na ten newsletter z bezpośredniego linka i jeszcze nie subskrybujesz Osobistego Atlasu Świata, zapisz się zostawiając swój mail w okienku niżej:
To tyle ode mnie dzisiaj. Proszę o kciuki w ten poniedziałek, pourlopowe powroty potrafią boleć :)
A.