Wojna o Tigraj przeszła do historii?
Wojna umarła, niech żyje wojna - pod tym tytułem Ed Vuliamy napisał kiedyś reportaż o wojnie w byłej Jugosławii i późniejszych bałkańskich rozrachunkach. Niektórzy porównują Etiopię do Jugosławii, a relacje w Rogu Afryki - do Bałkanów. Czy los tego afrykańskiego kraju będzie podobny?
Tigraj to region w pólnocnej części Etiopii, bogaty w surowce takie jak złoto, rudy miedzi, żelaza, ołowiu, choć mieszkańcy zajmują się głównie rolnictwem. Czasami nazywany kolebką Etiopii, miejsce z długą i pasjonującą historią. Od listopada 2020 do listopada 2022 roku pogrążony w krwawej wojnie, która doprowadziła do jednego z największych współczesnych kryzysów humanitarnych w świecie. Szacuje się, że mógł pochłonąć nawet 600 tys. żyć.
W rezultacie walki o władzę nad regionem przez dwa lata Tigraj był zupełnie odizolowany od świata - odłączony od łączności, pomocy humanitarnej, zamknięty dla dziennikarzy i jednocześnie bez możliwości ucieczki dla Tigrajczyków.
W najnowszym odcinku Atlasu Świata o wojnie w Tigraju rozmawiam z Kingą Turkowską, afrykanistką z Uniwersytetu Warszawskiego. Moja rozmówczyni przybliża m.in. kontekst wybuchu wojny, postać urzędującego premiera Abiya Ahmeda Aliego i obecną sytuację w kraju. Ta nie rysuje się zbyt optymistycznie. W sierpniu do zbrojnych starć dochodziło z kolei w regionie Amhara. Co ciekawe, przeciwko sobie obrócili się dotychczasowi sprzymierzeńcy - amharskie siły zbrojne i wojska rządowe. O tym też posłuchacie w Atlasie Świata (dostępny także na YouTube).
Zatrzymajmy się na chwilę przy osobie Abiya Ahmeda Aliego. Powyższy noblowski portret powstał z okazji przyznania mu Pokojowej Nagrody Nobla 2019. Wtedy najmłodszy premier w Afryce (miał wtedy 41 lat) został wyróżniony za “wysiłki na rzecz pokoju i międzynarodową współpracę”.
W dosłownie kilka miesięcy swojego urzędowania wygrał w “demokratyczne bingo”: podpisał pokój z Erytreą, wypuścił więźniów politycznych, odwołał cenzurę w internecie, ogłosił plan prywatyzacji, powołał rząd z dużym udziałem kobiet, to wszystko okrasił hasłem „rozbierajmy mury, budujmy mosty!”. Syn muzułmanina i chrześcijanki, wykształcony na Zachodzie, wielka nadzieja dla swojego kraju - tak go widział komitet noblowski w 2019 roku.
Cztery lata później organizacje prawnoczłowiecze alarmują, że siły rządowe mogą być zaangażowane w niszczenie dowodów zbrodni ludobójstwa, czystek etnicznych i innych zbrodni wojennych. Od podpisania pokoju między rządem Etiopii a siłami Tigraju, ONZ próbuje wywierać naciski na przyśpieszenie śledztw ws. zbrodni wojennych, popełnianych w Tigraju przez wszystkie strony konfliktu (w tym także oddziały erytrejskie, “zaproszone” przez Aliego jako wsparcie).
W podcaście The Economist możecie posłuchać o tym, dlaczego po tej wojnie sprawiedliwość prawdopodobnie nie zostanie wymierzona. Long story short: Human Rights Watch ma dowody, że wiele miejsc, które dotychczas były wskazywane jako więzienia czy miejsca masowego pochówku, są konsewkentnie niszczone i palone. Jednocześnie etiopska dyplomacja na arenie międzynarodowej próbuje wrócić do business as usual i odbudować wizerunek sprzed kilku lat zamiatając wszystko pod dywan.
Tigraj czeka długa droga odbudowy - gospodarki, infrastruktury, ale też pokoju i spokoju w społeczeństwie. Może się udać, pod warunkiem, że z tej etiopskiej układanki grup etnicznych i ambicji politycznych nie wypadną kolejne puzzle.
Tyle ode mnie dziś. Dziękuję za subskrypcje i polecenia w mediach społecznościowych.
Do przeczytania niebawem,
A.